Trzy miliony dzieci z probówki
Coraz więcej ludzi rodzi się w wyniku sztucznego zapłodnienia. Pierwszego zabiegu w Polsce dokonał w 1987 roku prof. Marian Szamatowicz z Akademii Medycznej w Białymstoku.
26 lipca 1978 roku jest datą historyczną. Tego dnia w szpitalu na północy Anglii urodziła się Louise Brown, pierwsze dziecko, które poczęło się poza organizmem matki, w wyniku zapłodnienia in vitro. Po prawie trzech dekadach dzieci podobnie poczętych jest już trzy miliony - wynika z raportu przygotowanego przez Komisję ds. Monitorowania Technologii Wspomagających Rozmnażanie (ICMART) i zaprezentowanego w ramach spotkania Europejskiego Towarzystwa Embriologii i Rozrodu Człowieka. Raport został opracowany na podstawie danych z 52 państw.
Jedna na sześć par na świecie ma problemy z płodnością. Sztuczne metody zapłodnienia są dla nichjedyną szansą na potomstwo. Nie każda próba kończy się powodzeniem, szacuje się, że mniej więcej co piąta.
Liczba dzieci poczętych in vitro stopniowo rosła. W 1989 roku urodziło się ich 30 tys., a cztery lata temu było już 200 tys. Technologie wspomagające rozmnażanie są najbardziej dostępne w Izraelu (na milion mieszkańców przeprowadza się tam 3,2 tys. prób poczęcia w ten sposób) i Danii (2 tys. prób). W rezultacie w Danii jedno dziecko na 25 przychodzi na świat w wyniku sztucznego zapłodnienia.
Ponad połowę wszystkich tego typu zabiegów wykonuje się w Europie. Najgorzej pod tym względem sytuacja wygląda w państwach Ameryki Łacińskiej. Tam zaledwie 0,1 proc. dzieci poczęło się in vitro.
- Istnieją ogromne różnice w dostępności sztucznych metod zapłodnienia - przyznaje dr Jacquesde Mouzon z komisji ICMART. - Decydują o nich względy finansowe - niektóre państwa wspierają rodziców w ich pragnieniu posiadania potomstwa. W Polsce tak nie jest. Stąd brak danych, ile dzieci urodziło się w wyniku sztucznego zapłodnienia.
Rzeczpospoilita